Minionej doby wykryto w Polsce 2.296 nowych zakażeń wirusem SARS-CoV-2 (tydzień temu 5.709 - tym razem jednak mamy dane za dzień wolny ). Zmarło 28 osób (tydzień temu 460). W skali kraju minimalnie wzrosła liczba osób hospitalizowanych i pod respiratorami. „Z pandemii niestety nie wyjdziemy silniejsi" - uważa analizujący przebieg i skutki pandemii w Polsce dr Marcin Kędzierski z Centrum Polityk Publicznych Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.
Tym razem porównanie tydzień do tygodnia nie do końca oddaje stan pandemiii, ponieważ poniedziałek był dniem wolnym od pracy, a wtedy raportowane są dużo mniejsze liczby zachorowań i zgonów.
Niemniej w Małopolsce mamy 213 nowych zakażeń i stwierdzony 1 zgon z powodu COVID ( tydzień temu było 403 zakażenia i 61 zgonów). W Krakowie wykryto 68 zakażeń (tydzień temu 90) i ani jednego zgonu z powodu COVID (tydzień temu 11).
W Małopolsce nadal zmniejsza się liczba zajętych stanowisk respiratorowych. Obecnie zajętych jest 276 respiratorów (12 mniej niż dzień wcześniej), natomiast minimalnie wzrosła liczba osób hospitalizowanych. Z 3467 łóżek covidowych w naszym regionie zajętych jest 1837, czyli o 5 więcej niż dzień wcześniej.
Reklama
Natomiast w skali kraju mnimalnie zwiększyła się liczba osób hospitalizowanych i zajętych respiratorów. Według danych resortu zdrowia w całej Polsce zajętych jest 20.981 łóżek covidowych (7 więcej niż dzień wcześniej) i 2609 respiratorów (18 więcej niż dzień wcześniej).
Od początku pandemii zdiagnozowano w całym kraju 2.808.052 zakażenia, zmarły 68.133 osoby.
„Z pandemii niestety nie wyjdziemy silniejsi" - uważa analizujący przebieg i skutki pandemii w Polsce dr Marcin Kędzierski z Centrum Polityk Publicznych Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.
Reklama
„Będziemy słabsi. Zdrowotnie, bo wiele osób, które przechorowały, w sensie niedosłownym postarzały się o kilka lat – to, co jeszcze w ubiegło lato nie stanowiło dla nich większego problemu, dziś zaczyna być wyzwaniem (nie wspominając o odroczonych diagnozach i terapiach…). Gospodarczo, bo choć PKB rośnie aż miło, to jednocześnie strukturalnie pogorszy się sytuacja ludzi młodych i szerzej – całego rynku pracy poprzez jego dalsze „uelastycznienie”.
Społeczne, choćby za sprawą „prześnionej żałoby”. Wreszcie ekologicznie, bo pandemia trochę zepchnęła kwestie klimatyczne na dalszy plan, przynajmniej w powszechnej świadomości, co jakoś tam pokazują najnowsze badania" - uważa Kędzierski.