Kuriozalna sytuacja przy szpitalu Narutowicza w Krakowie. Jeden z deweloperów w sąsiedztwie szpitala postawił dźwig i zablokował korzystanie z lądowiska dla śmigłowców Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Po zgłoszeniu dyrektora szpitala wojewoda małopolski Łukasz Kmita zwołał sztab i podjął interwencję w tej sprawie.
Reklama
Dźwig został postawiony pomimo pism Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, że uniemożliwi to korzystanie przez służby ratownicze z przyszpitalnego lądowiska.
Dyrektor Lotniczego Pogotowia Ratunkowego prof. Robert Gałązkowski w swoim piśmie z 22 marca skierowanym do dewelopera wprost wskazał, że żuraw dźwigowy stanowi „krytyczne zagrożenie” uniemożliwiające wykonywanie operacji lotniczych przez śmigłowiec LPR na lądowisku przy Szpitalu im. Narutowicza przez cały okres pracy dźwigów. W piśmie podkreślono, że wobec takich okoliczności LPR „nie może pozytywnie uzgodnić (…) planu rozpoczęcia prac budowlanych przy użyciu maszyn budowlanych”.
Dźwig mialby stać 11 miesięcy. Dyrektor szpitala Narutowicza uznał tę sytuację za niedopuszczalną, zwłaszcza teraz w okresie pandemii.
Reklama
"Nie ma mojej zgody, by deweloperzy przeszkadzali w walce z pandemią" - mówił na konferencji prasowej wojewoda Lukasz Kmita. Jeszcze wczoraj zebrał się sztab kryzysowy, w efekcie którego inspektor nadzoru budowlanego wydał decyzję o wstrzymaniu budowy i rozbiórki urządzenia. Postanowienie udało się skutecznie doręczyć dziś przed południem.