Kilkaset osób pokojowo manifestowało w Krakowie w obronie klimatu. Policjanci po cywilu, niektórzy bez wymaganych opasek z napisem "policja" wchodzili w tłum i wyciągali niektóre osoby. Gdy były poseł "Nowoczesnej" Jerzy Meysztowicz zwrócił uwagę funkcjonariuszom, że łamią prawo został zabrany do radiowozu i spisany.
Reklama
Strajk w obronie klimatu pod hasłem "Spacer dla przyszłości" odbył się w wielu miastach Polski. W Krakowie na placu Matejki w pokojowym proteście wzięło udział kilkaset, ale według relacji świadków policjanci po cywilu prowokowali manifestantów. Raz po raz wchodzili w tłum i wyciągali niektóre osoby. Policja wzywała do rozejścia się, a jednocześnie blokowała ruch.
W pewnym momencie na hasło "w tył zwrot" ludzie ruszyli w kierunku kościoła Floriana. Część osób wyrwała się z "kotła", ale wtedy rzucili się na nich tajniacy, niektórzy bez wymaganych opasek z napisem "policja". Zwrócił na to uwagę aktywista Piotr Środa. Zaczęła się szarpanina, a gdy ten powiedział w kierunku tajniaków "barany, barany", funkcjonariusz założył opaskę, a Piotr Środa trafił do radiowozu za... znieważenie funkcjonariuszy.
Reklama
Na miejscu był m.in b. poseł "Nowoczesnej" Jerzy Meysztowicz, który zwrócił uwagę funkcjonariuszom, że nieumundurowani powinni mieć na ramieniu opaskę z napisem "policja". Nie wszyscy byli tak oznakowani.
- W Sejmie pracowałem w komisji spraw wewnętrznych i znam dokładnie przepisy w tej materii. Policjanci nie reagowali, a po kolejny zwróceniu uwagi zażądali, bym się oddalił. Gdy odpowiedziałem, że nie odejdę, dopóki tajniacy nie założą opasek, zostałem zaprowadzony do radiowozu i spisany na okoliczność "nie stosowania się do poleceń policji" - opowiada Life in Kraków Jerzy Meysztowicz.
Reklama
Protest zorganizowano dzień przed posiedzeniem Rady Europejskiej, na której zapadną najważniejsze decyzje w sprawie klimatu i redukcji emisji CO2