W walce z elektrosmogiem jesteśmy pionierami. Kraków to pierwsze miasto w Polsce z dyżurami eksperta i jedyne na świecie, wypożyczające mieszkańcom drogie urządzenie do pomiaru promieniowania elektromagnetycznego. Po co to wszystko?
Reklama
Naturalne pola elektromagnetyczne są niezbędne do życia i towarzyszą nam od zawsze. Problemem są pola sztuczne, generowane przez urządzenia bezprzewodowe. Polska w latach 70. była jednym z liderów badania ich wpływu na człowieka. O chorobie mikrofalowej naukowcy zaczęli dyskutować zwłaszcza w kontekście wojskowych, którzy pracowali przy tego typu urządzeniach.
Skreślona choroba mikrofalowa
W latach 90. i później, częstotliwości wykorzystywane przez wojsko zajęły m.in. telefonie komórkowe. Temat ucichł, normy dopuszczalnego promieniowania zmniejszono, a z listy chorób wykreślono chorobę mikrofalową. Tymczasem, osoby wrażliwe na elektrosmog, mogą odczuwać nudności, migreny, bóle brzucha, czy problemy z sercem. Jedną z nich była pięcioletnia córeczka dr Barbary Gałdzińskiej-Calik, dziś ekspertki urzędu miasta ds. promieniowania.
Reklama
Stacja bazowa, na którą skarżyła się pani Barbara i jej sąsiedzi, mieściła się na jednym z budynków przy ul. Księcia Józefa. Mieszkańcy opowiadali nie tylko o swoich migrenach i nudnościach, ale też o nagłych i licznych zachorowaniach na raka. Koniec końców anteny zniknęły, a do naszej rozmówczyni zaczęły napływać maile i telefony z całej Polski. Wtedy stwierdziła, że spróbuje pomóc chociaż najbliższemu otoczeniu, czyli Krakowowi.
Elektrosmog jest wszędzie
Gałdzińska-Calik zaznacza, że nie można winić promieniowania elektromagnetycznego za wszystkie dolegliwości, bo najpierw trzeba wykluczyć inne przyczyny złego samopoczucia. Nie każdy też musi tak silnie reagować na promieniowanie. Niemniej, każdy z nas powinien pamiętać o podstawowych zasadach bezpieczeństwa - zwłaszcza w przypadku dzieci. Tym bardziej że elektrosmog generują nie tylko stacje bazowe, ale też urządzenia w domu.
Brak stacji bazowej w okolicy nie załatwia sprawy. Ekspert radzi: wyłączaj telefon na noc (budzik i tak zadzwoni); trzymaj router z dala od pokoju dzieci, w miarę możliwości korzystaj z internetu na kablu, staraj się rozmawiać przez telefon w słuchawkach. I chyba najtrudniejsze: jak najdłużej chroń dzieci przez urządzeniami bezprzewodowymi. Jak mówi Gałdzińska-Calik, są kraje, w których sprzedaż telefonu dziecku jest możliwa dopiero, gdy ukończy ono 14 lat. Ponoć ani Steve Jobs, ani Bill Gates, nie dawali komórek swoim dzieciom.Promieniowanie ze stacji bazowych jest jednak najsilniejsze.
Reklama
Badania ankietowe wśród mieszkańców takich okolic, przeprowadzone w 2007 roku przez czasopismo „Neurotoxicology”, pokazują: 23,5 proc. badanych skarży się na bóle głowy, 28,2 proc. na zaburzenia pamięci, 18,8 proc. na zawroty głowy, 23,5 proc. na zaburzenia snu. Co możemy zrobić? Sprawdzić na stronie www.obserwatorium.um.krakow.pl , czy mieszkamy na linii „strzałki” (strzałka reprezentuje wiązkę promieniowania ze stacji). Jeśli tak, możemy się upewnić, czy stacja została tam zbudowana legalnie – w teorii, nie powinna bowiem przechodzić przez mieszkania. Gdy poszperamy po mapie, widzimy na przykład, jak żyją mieszkańcy przy ulicy Włoskiej.
Rozmowy bez limitu szkodzą
Oczywiście nie chodzi o to, żeby nie korzystać z komórek i wi-fi, ale żeby na siebie uważać. We Francji operatorzy telefonii komórkowych są zobligowani do poinformowania użytkowników o kwestiach bezpieczeństwa dotyczącego promieniowania. Reklamy „rozmowy bez limitu” są zakazane, bo mieszkańców edukuje się, żeby rozmawiali tylko wtedy, gdy tego potrzebują. W Polsce też takie przewodniki są, ale na stronach internetowych operatorów i mało kto z nich korzysta.
