Grupa "Wkurzonych obywateli" odzyskała "aresztowaną" przez policję kukłę przypominającą Andrzeja Dudę. Co prawda prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie znieważenia Prezydenta RP, ale funkcjonariusze nadal inwigilują autorów akcji.
Reklama
Wózek z kukłą przypominającą Andrzeja Dudę z wielkim długopisem i napisem: "Władza ma pełną misę, ja służę jej podpisem", grupa osób pchała w niedzielę przez Kraków zaczynając od bulwarów wiślanych, aż na Rynek Główny, gdzie odbywał się wiec Andrzeja Dudy. Tam wszyscy zostali spisani przez policję, mężczyzna pchający wózek dostał wezwania na przesłuchanie, a kukła została zarekwirowana. Po interwencji prawników prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie rzekomego znieważenia głowy państwa. Ale na tym nie koniec.
W czwartek rano grupa osób z transparentami "Konstytucja" oraz "Chcemy policji nie milicji" przybyła pod komisariat przy ulicy Pędzichów po odbiór kukły. Wszyscy zostali spisani, byli też filmowani przez policję. Przyjechali niewielkim samochodem z otwieranym dachem, z którego wystawała... kolejna kukła przypominająca Dudę, a na samochodzie znalazły się hasła "Władzy nie oddamy, dobrze sie tu mamy", "Uczę się żwawo jak łamać prawo".
Policjanci nie pozwolili całkiem spokojnie odejść z odzyskaną kukłą. Kilkuosobowej grupie osób towarzyszyły cztery radiowozy i funkcjonariusze, którzy "pilnowali", by przemarsz nie przekształcił się w... manifestację. - Cały czas nas spisują - mowi Life in Kraków Anna Kozłowska uczestniczka akcji. Kukła dotarła na miejsce, czyli do mieszkania należącego do jednego z uczestników happeningu. Samochód z drugą kukłą ma jeździć po Krakowie przez najbliższe dni.
Reklama
Tak wyglądała niedzielna akcja policjantów, którzy aresztowali "kukłę"
Reklama