W MIEŚCIE

To ewenement na skalę europejską, takich rzeczy krakowscy drogowcy jeszcze nie robili

opublikowano: 20 LISTOPADA 2025, 11:31autor: TR WZ
To ewenement na skalę europejską, takich rzeczy krakowscy drogowcy jeszcze nie robili

"Budowaliśmy już linie tramwajowe, przenosiliśmy drewniane chałupy, ale brakowało w naszym portfolio budowy fortyfikacji. Na Północnej Obwodnicy Krakowa udało nam się jednak ten element zrealizować" - informuje Kapcer Michna z krakowksiego oddziału GDDKiA.

Reklama

Drogowcy odtworzyli szańce Fortu 44 Tonie, który był częścią austro-węgierskiej Twierdzy Kraków.

Budowa fortu 44 Tonie, o nazwie zaczerpniętej od pobliskiej wioski, rozpoczęła się w 1878 roku. Początkowo był on drewniano-ziemną konstrukcją, której zadaniem była obrona północno-zachodniego obszaru Twierdzy oraz Traktu Olkuskiego, czyli dzisiejszych ulic Łokietka (w Krakowie), Szydło (w Modlnicy) i Granicznej (w Giebułtowie). Rozwój technologii bardzo szybko wymusił jego przebudowę. Już w latach 1881-1883 dostosowano go do wymagań ówczesnego pola walki i zamieniono w typowy fort artyleryjski. Dzięki temu stał się on jednym z kluczowych elementów obrony pobliskiej doliny Prądnika. 

Kolejna przebudowa trwała w latach 1902-1909 i zmieniła ten obiekt w fort pancerny. Tonie, które zaledwie ćwierć wieku wcześniej były jedynie drewnianymi umocnieniami, stały się jednym z najnowocześniejszych fortów w Europie i najdroższym obiektem Twierdzy Kraków. Ostrzał artyleryjski zapewniały działa kalibru 150 mm. Znajdowały się tu, jedyne w tym czasie w tej części kontynentu, wysuwane obrotowe wieże pancerne i jedne z pierwszych na świecie kopuł pancernych typu Senkpanzer M.02 ze stanowiskami karabinów maszynowych. Te ostatnie to dziś najstarsze tego typu zachowane kopuły na świecie. Ich historia wiąże się pośrednio z drogami, powstały bowiem w zakładach Škoda w Pilźnie. Koszt całej inwestycji wyniósł wówczas niemal 3 miliony koron austriackich, czyli ponad 50 milionów dzisiejszych złotych. 

Choć tak kosztowny, fort nigdy nie wziął bezpośredniego udziału w walkach I wojny światowej. Po Wielkiej Wojnie korzystały z niego wojska polskie, a w czasie II wojny światowej służył Niemcom jako skład broni. Podobną funkcję – składu amunicji – pełnił w okresie PRL. Zniszczony wówczas i zaniedbany, w ostatnich latach stopniowo odzyskuje dawny blask. 

Zachować świadków historii 

Północna Obwodnica Krakowa biegnie ok. 400 m od samego fortu Tonie. Inwestycja została jednak poprowadzona w miejscu, gdzie znajdowały się istotne elementy towarzyszące tej fortyfikacji - szaniec piechoty, rowy strzeleckie oraz umocnienia ziemne. Część z nich powstała w pierwszych latach XX wieku, część na samym początku wojny w 1914 r. Bateria ta była częścią pozycji piechoty długości ponad kilometra, które biegły wzdłuż potoku Sudół.  

Te umocnienia to rzadki na terenie Twierdzy Kraków przykład obiektów, które powstały już w czasie I wojny światowej. Są też równocześnie świadectwem, że ówcześni wojskowi stale dostosowywali fortyfikacje do zmieniającej się sztuki prowadzenia walk. Doświadczenia wojny rosyjsko-japońskiej z lat 1904-1905 pokazały, że obrona powinna być w większym stopniu prowadzona w sposób rozproszony. Niebagatelny wkład w jej rozbudowę mieli też Polacy służący w Cesarsko-Królewskiej Armii, w tym krakowianin, pułkownik Stanisław Starzewski – ostatni dowódca inżynierii Twierdzy. 

Bateria B.3 została zbudowana na planie trapezu. Jej częścią były kamienno-ceglane schrony przykryte żelbetowym stropem. Otaczał ją niski i szeroki nawet na 8 m wał ziemny. W 1914 roku uzbrojenie baterii stanowiły cztery, już wówczas archaiczne, armaty M.61 kalibru 150 mm, które obsługiwało 59 żołnierzy (oficer i 58 szeregowych). 

Obok baterii powstał szaniec piechoty, którego częścią były niewielkie koszary zbudowane z drewna i stali oraz przykryte ziemią. Jego załogą było 57 żołnierzy (oficer i 56 szeregowych, tj. połowa kompanii piechoty). 

Te umocnienia zachowały się do naszych czasów w szczątkowej formie. Przygotowując się do budowy Północnej Obwodnicy Krakowa podjęto decyzję, że zostaną one po budowie odtworzone tak, aby znów były częścią fortyfikacji obiektu Tonie.

Żeby to zrobić, musieliśmy w tym celu wybudować wiadukt nad drogą S52. Ma 36 m długości i 81 m szerokości. Przysypaliśmy go warstwą ziemi dochodzącą do 6 m i odbudowaliśmy na nim dawne elementy szańca, rowów strzeleckich i baterii B.3. Odtworzyliśmy też na wiadukcie dawne ukształtowanie terenu i specjalną, forteczną roślinność, która miała maskować umocnienia. Naszym celem było odwzorowanie tego terenu w taki sposób, aby jak najbardziej przypominał on stan z przełomu 1914 i 1915 r. 

Tego rodzaju rekonstrukcja to ewenement na skalę europejską. Nie ma na Starym Kontynencie innego tego typu przykładu budowy specjalnych konstrukcji, których rolą byłoby odtworzenie dawnych fortyfikacji.