Znają go dobrze mieszkańcy Podgórza, ale pozostali – niekoniecznie. Przez kilka lat klucze do niego miały tylko dwie osoby: proboszcz i archeolog. Dla pozostałych, drzwi otwierały się zwykle tylko dwa razy w roku. Teraz ten najmniejszy i jeden z najstarszych kościołów w Krakowie można zwiedzać w każdą sobotę wakacji w godzinach od 10.00 do 13.00.
Reklama
Położony na wzgórzu Lasoty kościółek św. Benedykta to zachwycający zabytek.
Zobaczcie materiał z naszego Archiwum:
Jeśli do tej pory o nim nie wiedzieliście, nic dziwnego. Ja sama usłyszałam o tym miejscu dość niedawno, choć na kopcu Kraka bywam regularnie, a stamtąd go widać jak na dłoni. Może trochę przesadzam – w końcu jest najmniejszym krakowskim kościołem, więc trzeba jednak trochę przypatrzeć się Górze św. Benedykta, którego szczyt zdobi świątynia pod tym samym wezwaniem. Od razu rozwiewam wątpliwości niektórych: tak, jest mniejsza niż kościół św. Wojciecha na Rynku.
Reklama
Archeolog Jacek Czuszkiewicz miał tu spędzić tydzień. Podczas standardowego remontu wyszły jednak takie rzeczy, że został na cztery lata. W otworach po starych rusztowaniach, zauważono czaszki.
Dla archeologa zawsze ciekawsze jest co, czego my nie widzimy, czyli skarby podziemi. Badania sprzed 50 lat informowały o tym, że kościół ma pod spodem rotundę datowaną na XI wiek („góra” to wiek XV-XVI), ale Czuszkiewicz kopał głębiej i dokładniej.
Reklama
Znalazł potłuczone garnki, średniowieczną, śliczną kość do gry, czy unikatowe monety, które pozwalają datować pochówki, które odbywały się tu z elementami pogańskimi. Bliscy wsadzali zmarłym monety do ust. Jedna z nich, odkryta przez archeologa, jest jedną z trzech takich w całej Polsce
Najciekawsze, przynajmniej dla amatora, są właśnie pochówki. Przy samej ścianie kościoła leżał m.in. chłopiec związany łańcuchami i kłódkami, a w centrum nawy kobieta z unieruchomioną kamieniami szyją. Jak mówi Czuszkiewicz, nie wiązałby tego z popularnymi w internecie „pochówkami wampirycznymi”, niemniej faktem jest, że ludzie musieli się tych osób bać. Robiono bowiem wszystko, żeby nawet po śmierci nie mogli się stamtąd wydostać.
Reklama
Nasz rozmówca spędzał godziny w tych podziemiach. Niejednokrotnie nocą. Na początku przyjeżdżała na kontrole policja, potem już wiedzieli, kto tam buszuje. – Nie bałeś się? - Skądże, to moja praca. Bardziej bałem się, że kiedyś otworzę drzwi do kościoła i wszystko runie. Tu wszystko było rozkopane, chodziłem po fragmentach belek.
We wcześniejszych badaniach stawiano teorię, że była tu świątynia pogańska, niemniej Czuszkiewicz jest pewien, że pod spodem nie ma nic starszego niż XI-wieczna rotunda. Zdaniem archeologa, kościół powstał jako przeciwwaga do kopca Kraka, więc oprócz pogańskich tradycji z wkładaniem monet, raczej nie ma z takimi wierzeniami nic więcej wspólnego.
Reklama
Archeolog nie zgadza się też z teorią, że za budowę kościoła odpowiadali benedyktyni z Tyńca. Sądzi, że św. Benedykt był odpowiednim patronem do „odstraszania” zła, stąd obecność tego imienia, co wcale nie musi świadczyć o zaangażowaniu jakiegokolwiek zakonu benedyktynów.
Romańsko-gotycka perełka Wzgórza Lasoty jest pod opieką proboszcza parafii św. Józefa. W środku nie zobaczycie zbyt wiele, ale sama okolica jest bardzo urokliwa na spacer. Poza tym, już nikt was nie zagnie pytaniem o najmniejszy krakowski kościół, ani o to, „co to za biały budyneczek, który widzimy z kopca”.
Na koniec prośba od mieszkańców, których spotykaliśmy w czasie nagrania: pamiętajmy, że to jeden z najstarszych zabytków naszego miasta. Często jest to mylone, ze względu na stojący obok krzyż z 2000 roku.
Reklama