Procesja z relikwiami świętego przeszła z Wawelu na Skałkę. To tradycyjne uroczystości ku czci św. Stanisława. Wśród gości był prymas abp Wojciech Polak oraz abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Owacyjnie został przyjęty bp Grzegorz Ryś, który kilka tygodni temu podczas mszy w Łodzi przepraszał publicznie ofiary księży-pedofili.
Wielu wiernych oczekiwało, że w kazaniu uslyszą reakcję na serię ujawnionych skandali pedofilskich w Kościele, zwłaszcza po premierze glośnego filmu "Tylko nie mów nikomu" Wygłaszający homilę abp Sławoj Leszek Głódź skupił sie jednak na "atakach" na Kościół, "antychrześijańskiej agresji" i męczeństwie Kościoła.
Homilia Księdza Arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia, Metropolity Gdańskiego, wygłoszona 12 maja 2019 w Skałce w Krakowie (fragmenty)
"(...)Przyszedł taki czas, że w naszej ojczyźnie, rozbrzmiewa to słowo – nie. Hałaśliwe, buńczuczne, pewne siebie. Nie – Chrystusowi, Kościołowi, wspólnocie katolickiego narodu, normom chrześcijańskiej moralności, kulturze duchowej, polskiej tożsamości, historycznej zamieci. Wartościom, w których Polska trwa.
Nie – jednostek. Nie - programów politycznych i ideowych. Nie – stowarzyszeń, partii, ugrupowań, fundacji. Różne są ich imiona. Geneza. Rożni tego – nie, adresaci. Łączy je wspólny mianownik. Wrogość do chrześcijaństwa. Agresywny ateizm i antyklerykalizm. Ekspozycja moralnego nihilizmu. Apologia relatywizmu, w myśleniu i praktyce życia. Nawrót neomarksizmu, swoista neobolszewia. Jak tamta agresywna, bezczelna, krzykliwa. Hołd składny bożkowi tolerancji, nawet największych wynaturzeń. Każdy dzień przynosi tego przykłady.
Społeczeństwo, w którym Bóg jest nieobecny – społeczeństwo, które Go nie zna i traktuje Go jakby nie istniał, jest społeczeństwem, które traci swoją miarę. Kiedy Bóg umiera w społeczeństwie, staje się ono wolne – zapewniano nas. W rzeczywistości śmierć Boga w społeczeństwie oznacza także koniec wolności, ponieważ umiera cel, który daje ukierunkowanie. I ponieważ znika miara, która wskazuje nam kierunek, ucząc nas odróżniania dobra od zła. Społeczeństwo Zachodu jest społeczeństwem, w którym Bóg jest nieobecny w sferze publicznej i który nie ma mu nic do powiedzenia. I dlatego jest to społeczeństwo, w którym coraz bardziej zatraca się miara człowieczeństwa.
Benedykt XVI w tekście pt. „Kościół a skandal wykorzystywania seksualnego” opublikowanym 11 kwietnia 2019 r. na łamach niemieckiego pisma „Klerusblatt” napisał: W obecnym oskarżaniu Boga chodzi nade wszystko o to, by zdyskredytować Jego Kościół w całości i w ten sposób odciągnąć nas od niego. Idea lepszego Kościoła stworzonego przez nas samych jest w rzeczywistości propozycją diabła, za pomocą której chce nas odciągnąć od Boga żywego, poprzez kłamliwą logikę, na którą zbyt łatwo dajemy się nabierać. Nie, nawet dzisiaj Kościół nie składa się tylko ze złych ryb i chwastów. Kościół Boży istnieje także dzisiaj i także dzisiaj jest on właśnie narzędziem, za pomocą którego Bóg nas zbawia. Bardzo ważne jest przeciwstawianie kłamstwom i półprawdom diabła pełnej prawdy: Tak, w Kościele jest grzech i zło. Ale także dzisiaj jest święty Kościół, który jest niezniszczalny. Także dzisiaj jest wielu ludzi, którzy pokornie wierzą, cierpią i kochają, w których ukazuje się nam prawdziwy Bóg, kochający Bóg. Bóg ma także dzisiaj swoich świadków („martyres”) na świecie. Musimy tylko być czujni, by ich zobaczyć i usłyszeć.
Słowo męczennik jest wzięte z prawa procesowego. W procesie przeciwko diabłu Jezus Chrystus jest pierwszym i prawdziwym świadkiem Boga, pierwszym męczennikiem, za którym od tamtego czasu poszła niezliczona rzesza. Dzisiejszy Kościół jest bardziej niż kiedykolwiek Kościołem męczenników i w ten sposób świadkiem Boga żywego. Jeśli z czujnym sercem rozglądamy się wokół i słuchamy, możemy dzisiaj wszędzie, szczególnie pośród zwykłych ludzi, ale także w wysokich rangach Kościoła, odnaleźć świadków, którzy swoim życiem i cierpieniem stają w obronie Boga. Lenistwo serca sprawia, że nie chcemy ich dostrzec. Jednym z wielkich i zasadniczych zadań naszej ewangelizacji jest – na tyle, na ile możemy – ustanowienie przestrzeni życiowych dla wiary, a nade wszystko znalezienie ich i rozpoznanie.
Moralność związana z wyważeniem dóbr musi respektować ostateczną granicę. Są dobra, którymi nigdy nie można handlować. Są wartości, których nigdy nie wolno poświęcić w imię jeszcze wyższej wartości i które stoją również ponad zachowaniem życia fizycznego. Jest męczeństwo. Bóg znaczy więcej niż przetrwanie fizyczne. Życie, które zostałoby kupione za cenę zaparcia się Boga, życie oparte na ostatecznym kłamstwie, jest nie-życiem. Męczeństwo jest podstawową kategorią chrześcijańskiej egzystencji. (Benedykt XVI, „Kościół a skandal wykorzystywania seksualnego”, 11 kwietnia 2019, „Klerusblatt”).
Nasze non possumus!
Umiłowani!
Dziś tu, w sanktuarium na Skałce, wobec relikwii św. Stanisława, obrońcy zasad moralności chrześcijański i pogromcy nieprawości, trzeba nam wrócić do lekcji przeszłości. 8 maja 1953 roku na Jasnej Górze, w dzień wspomnienia św. Stanisława, kard. Stefan Wyszyński i biskupi polscy w obliczu wzmagających się prześladowań i prób podporządkowywania Kościoła komunistom, wystosowali memoriał, który wieńczyły słowa: „Rzeczy Bożych na ołtarzu cesarza składać nam nie wolno. Non possumus!” (nie możemy). To „non possumus” zaprowadziło Kardynała Wyszyńskiego do ponad trzyletniego uwięzienia. A w konsekwencji do wielkiego, moralnego zwycięstwa.
Dziś w polskiej przestrzeni publicznej głośno od projektów, na które my, ludzie wiary, jesteśmy zobowiązani wyrazić nasze, współczesne non possumus. Podważanie świętości rodziny, haniebne próby jej zrównania z luźnymi związkami lub ze związkami osób tej samej płci, ataki na świętość życia, przykazania Dekalogu. Ujmowane dziś w perspektywie zbliżających się wyborów. Formułowanie wybiegających w przyszłość amoralnych i nihilistycznych deklaracji, projektów. Nie lekceważmy tej sytuacji.
System demokratyczny wyposaża nas w prosty i stosowny instrument, aby temu zapobiec. Aby postawić tamę antychrześcijańskiej agresji. Nie zezwolić na ustawowe zmiany wymierzone przeciw fundamentom moralności, przeciw wartościom chrześcijańskiego życia. Wypowiedzieć głośno i wyraźnie – non possumus.
(...)
Święty Jan Paweł II często nam przypominał, że nasze uczestnictwo w Unii Europejskiej, które trwa już 15 lat, ma służyć także rozpoznawaniem i przyswajaniem sobie jej chrześcijańskich korzeni. Szlachetnego projektu jej twórców, chrześcijańskich polityków. Aby zasklepić wojenne rany, wydobyć się z duchowego zatracenia, podjęli dzieło tworzenia europejskiej jedności w oparciu o jej chrześcijańskie dziedzictwo, które przez wieki stanowiło siłę twórczą Europy, jej historycznej i religijnej tożsamości.
I to się z biegiem lat zatraciło. Zmarginalizowało. Wyzbyło swej kreacyjnej siły. Poprzez dominację politycznych środowisk, które od tej tradycji się oderwały, przekreśliły, świadomie odrzuciły. Poszły za głosem laickiej nowoczesności, inspirowanej ideami marksistowskiej rewolucji kulturowej i obyczajowej lat sześćdziesiątych.
Wnośmy do Unii Europejskiej wartości swej chrześcijańskie kultury, dziedzictwo wieków, depozyt wiary i tradycji, wolnościowe przesłanie Solidarności zespolone z drogą wiary, z dziedzictwem św. Jana Pawła II, promotora europejskiej jedności wspartej na czytelnym fundamencie moralnym. Starajmy się, aby ten związek w większym stopniu uwzględniał interesy narodów, ich tradycje, ich kulturową tożsamość. Ta szansa się zbliża.
Umiłowani!
(...)
Niech ten czas polskich sporów, przestanie być sporem i zmaganiem z kimś, stanie się sporem i zmaganiem o coś. Bądź patronem „Ziemi trudnej jedności. Ziemi ludzi szukających własnych dróg” (Karol Wojtyła, Stanisław). Patronem tej najgłębszej nadziei i pewności, o której dziś przypomina św. Paweł Apostoł: „nic nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 8, 39).
Trwajmy w niej!
Amen!"