Krakowskim radnym udało się dziś odwrócić zjawisko fatamorgany. Strefa Czystego Transportu będzie widoczna w papierach i na znakach drogowych, ale właściwie przestaje istnieć.
- Słyszałeś, co się stało ze Strefą Czystego Transportu?
- Co?
- Będą mogli do niej wjeżdżać klienci.
- ….to kto nie będzie mógł?
No właśnie. Dialog, który stoczyliśmy w redakcji po dzisiejszej sesji Rady Miasta dobrze oddaje absurd poprawek wobec uchwały dotyczącej zielonej strefy na Kazimierzu. Nie twierdzę, że poprzednie jej zapisy były perfekcyjne, ale kolejna propozycja jest tak absurdalna, że może skłaniać wręcz do filozoficznych przemyśleń. Przekonali się o tym sami radni, którzy po głosowaniu pytali: co właściwie uchwaliliśmy?
O co chodzi: prezydent Jacek Majchrowski i jego urzędnicy przygotowali poprawkę dotyczącą funkcjonowania Strefy Czystego Transportu na Kazimierzu. Wydłużono w niej godziny dostaw dla przedsiębiorców i służb technicznych (poniedziałek-piątek godz. 6-12 i 17-20, weekendy i święta godz. 6-12, 14-16, 18-20), dołączono możliwość wjazdu dla lekarzy, pielęgniarek, fizjoterapeutów. Ale to nie wszystko: uchwała zakłada, że do strefy, w godzinach 9-17, mogą również wjeżdżać “klienci i kontrahenci”. Czyli wszyscy, bo nie wyobrażam sobie, jakby ta kontrola miała wyglądać i kto miałby ją sprawować.
I jeszcze jedno: pierwsza w Polsce Strefa Czystego Transportu (w obecnym kształcie) obowiązuje nie do lipca, ale do końca roku.
Oczywiście łatwo mi czuć niesmak, bo choć jestem z Kazimierzem związana, nie mieszkam tam, ani nie mam swojego biznesu. Tymczasem z przebiegu obrad wynika, że przedsiębiorcy się cieszą, bo skandowali, jak radnym dziękują.
Przypomnijmy. Wprowadzenie strefy umożliwia ustawa o elektromobilności. Kraków z tej możliwości skorzystał, wprowadzając ją na “obszarze turystycznym” Kazimierza. Celem jest ograniczenie emisji zanieczyszczeń oraz zmniejszenie natężenia ruchu samochodowego tam, gdzie najczęściej poruszają się piesi. Od stycznia prawo wjazdu na Kazimierz mają mieszkańcy (bez żadnych ograniczeń), przedsiębiorcy prowadzący działalność w granicach strefy (do końca 2025 r. - później muszą się przesiąść do samochodów niskoemisyjnych) oraz taksówki (bez ograniczeń do końca 2025 r.). Poza nimi na wybrany obszar mogą wjeżdżać jedynie pojazdy elektryczne, napędzane wodorem lub gazem CNG.
Uchwała od początku wzbudzała kontrowersje. Jej przeciwnicy zaskarżyli ją najpierw do wojewody (bez powodzenia), a następnie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. “Organy powołane do wydawania aktów normatywnych nie mogą stanowić norm prawnych, które różnicują uprawnienia obywateli, należących do tej samej kategorii osób, bez uzasadnionej przyczyny i w oderwaniu od zasad sprawiedliwości.” - czytamy w uzasadnieniu skargi.
Pytanie czy po ostatnich zmianach jest w ogóle co skarżyć, bo de facto Strefa przestała istnieć