Maja Kleczewska w 2017 roku otrzymała jedną z najbardziej prestiżowych nagród teatralnych w Europie – Srebrnego Lwa za innowację w teatrze, przyznanego reżyserce podczas Teatralnego Biennale w Wenecji. W Katowicach, po wielu długich, improwizowanych spektaklach, które bywają jak sinusoida emocji, sukcesów i porażek – stworzyła bodaj najkrótszy w swoim dorobku stuminutowy spektakl, porażający temperaturą kreacji Sandry Korzeniak, pamiętnej Marylin Monroe ze spektaklu Krystiana Lupy.
Punkt wyjścia spektaklu stanowił film „Kobieta pod presją” (1974) amerykańskiego eksperymentatora Johna Cassavetesa z kreacją Gene Rowlands, nagrodzoną Złotym Globem i nominacją do Oskara. Cassavetes wysnuł scenariusz o nadwrażliwej kobiecie, powoli popadającej w szaleństwo, w czasie gdy zajmuje się domem i dzieciństwem – z własnego doświadczenia, gdy poświęcił się wyłącznie opiece nad potomstwem.
Maja Kleczewska przeniosła mentalną akcję szaleństwa, w które popada Mabel w świat przemysłowego miasta i robotniczego męskiego środowiska. Stara się je zaakceptować, podobnie otwiera się na swojego męża. Nie może jednak liczyć na wzajemność. Tak bardzo jest inna, przewrażliwiona i nieprzystająca do rzeczywistość, że kwalifikacja ze strony „normalnego świata” i rodziny może być brutalnie jednostronna.
Sandra Korzeniak wyszła zwycięsko z konfrontacji z filmowym pierwowzorem, kreując nie dającą się zapomnieć rolę kobiety z „ciałem na wierzchu”, boleśnie dotkniętą przez brutalność świata i mężczyzn. Niesamowity efekt wprowadzenia w wewnętrzny świat bohaterki dają nie tylko zbliżenia z kamer, ujawniające kulisy domu i psychiki kobiety, ale też muzyka Donizettiego i Catalani w wykonaniu Agaty Zubel.