Opowieść na dwie kobiety i cztery aktorki. „Da się szybko streścić. W spotyka Ja albo Ja spotyka W. W każdym razie się spotykają. Rodzi się namiętna miłość. Trwa cztery lata chociaż początkowo była mowa o całym życiu”.
Reklama
„Bo to w miłości jest najstraszniejsze” Nicole Müller to złożony z kilkuset krótkich fragmentów, lakoniczny, prawie protokolarny, nieciągły zapis dziejów pewnego uczucia i jego końca. To również opowieść o mechanizmach pamięci i układaniu zdań zgodnie z rytmem emocji. Te zdania zostały napisane, żeby ich autorka mogła przejść przez czas żałoby.
„Myślę o tobie jako o największej mojej porażce/i jako o największym szczęściu” to już Laura Osińska, młoda polska poetka, druga obok Nicole Müller autorka słów wykorzystanych w tym spektaklu.
Wszystko, co istotne dzieje się „pomiędzy”. Między bohaterkami tej herstorii, między słowami i między aktorkami na scenie. Miedzy heteronormatywną „większością” a nieheteronormatywną „mniejszością”? Jak długo jeszcze będziemy dzielić miłość i sztukę ze względu na płeć kochanków czy artystów?