Gdańsk, nie tylko na mapie Polski, ale w polskiej mitologii zajmuje miejsce szczególne. To tam wydarzyły się i wielkie klęski ( wrzesień 39, grudzień 70) i wielkie zwycięstwo Sierpnia 80 roku. Tam powstała Solidarność, nasz założycielski mit i duma narodowa. Od wczoraj do tych dat dopisujemy jeszcze jedną. Czarną, przerażającą, okrutną.
W kulminacyjnym momencie Finału WOŚP, w chwili radości i światła, na scenie, na oczach całego miasta, śmiertelnie raniony został prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Jeszcze wczoraj wieczorem, jeszcze w nocy, tliła się nadzieja, że lekarzom uda się Go uratować. Jak pewnie wielu Polaków nerwowo sprawdzałam co godzina najnowsze informacje. Były coraz gorsze, aż do tej ostatniej.
Po raz pierwszy w historii III RP zamordowany został demokratycznie wybrany polityk. Sprawca, kryminalista, być może chory umysłowo, zobaczył w nim przedstawiciela politycznego obozu, który obarczył winą za urojone krzywdy. Miejsce tej zbrodni też nie zostało wybrane przypadkowo. Miało wstrząsnąć milionami Polaków, którzy dzień finału WOŚP, uważają za swoje święto.
Czy na popełnienie tej zbrodni miała wpływ polityczna atmosfera? Kipiąca od nienawistnych emocji, złych słów, pomówień. Tylko w zeszłym, roku rządowa telewizja w swoim głównym programie informacyjnym, ponad 100 razy atakowała prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza i ani razu nie dała mu okazji by odniósł się do stawianych mu zarzutów. Hejt wylewał się tez każdego dnia w Internecie. A tam słowa były jeszcze brutalniejsze.
Podobną atmosferę budowano wokół WOŚP. Dla niektórych blogerów, dziennikarzy, polityków, ludzi Kościoła Jerzy Owsiak stał się wrogiem publicznym. Nie przeciwnikiem, nie osobą z której poglądami i metodami społecznych działań się nie zgadzają, a wrogiem, którego trzeba unicestwić. Jak w haniebnej animacji „Plastusie”, wyemitowanej na antenie rządowej TVP-info. Czy i jaki jest związek między tymi obrazami, słowami, wpisami w mediach społecznościowych, a śmiercią Pawła Adamowicza? Trudno o jednoznaczną odpowiedź, bo morderca wyszedł przed miesiącem z więzienia, nie należał do żadnego ugrupowania. Jakie treści docierały jednak z telewizyjnego odbiornika do jego celi? Czy sączący się przekaz o „totalnej opozycji, która jest winna wszelkiego zła, a jej politycy to skorumpowane indywidua bez etycznych zasad i narodowej przynależności, trafił do jego zaburzonego umysłu?
Obie strony politycznego, już nie sporu, a wojny na wyniszczenie, obarczają się dziś odpowiedzialnością za to, kto pierwszy i jak często używa mowy nienawiści. Nikt nie jest bez winy, ale to na rządzących spoczywa większa odpowiedzialność. Bo to oni mają w rękach narzędzia do walki z hejtem. Policję i prokuraturę, która zaledwie pięć dni temu umorzyła postępowanie w sprawie opublikowanych przez Młodzież Wszechpolską, aktów politycznego zgonu polityków opozycji. Jednym z tych polityków był Paweł Adamowicz.
Z wielu stron słyszę nawoływania do milczenia, do powstrzymania się od ocen i wyroków. Jednak w obliczu tego morderstwa nie można milczeć, choć trzeba ważyć słowa. Stało się coś strasznego i jeśli nic poza milczącymi marszami nie zrobimy, nasza obywatelska wspólnota rozpadnie się do końca. A wtedy, to co się stało wczoraj w Gdańsku, będzie wielką klęską, tym większą, że sami do niej dopuściliśmy.